Dopiero interwencja polityków Lewicy oraz Prawa i Sprawiedliwości sprawiła, że marszałek Sejmu Bronisław Komorowski opamiętał się i obiecał odłożyć dyskusje o wyborach prezydenckich do czasu zakończenia żałoby narodowej i pochowania prezydenta RP.

Marszałek Sejmu, który po śmierci prezydenta przejął obowiązki głowy państwa, zapowiadał konsultacje z klubami parlamentarnymi na temat wyboru nowego prezydenta ledwie po tym, jak trumna z ciałem Lecha Kaczyńskiego została przewieziona do naszego kraju.
Zachowanie marszałka Sejmu budzi niesmak i wątpliwości, czy rzeczywiście podszedł z należytym szacunkiem do żałoby narodowej. Jest to zachowanie o tyle trudne do zrozumienia, że wymagane Konstytucją i ustawą o wyborze prezydenta napięte terminy dotyczące organizacji przyspieszonych wyborów prezydenckich w pełni mogą zostać dotrzymane, nawet jeśli sprawa wyborów zostałaby podjęta od przyszłego poniedziałku, czyli po zakończeniu żałoby narodowej.
Chyba że marszałek Komorowski, który był sondażowym faworytem wyborów prezydenckich, tym bardziej w obliczu tragicznej śmierci jego głównych kontrkandydatów, liczy na to, że jak najszybciej zostanie już pełnoprawnym prezydentem. Wymogi Konstytucji oraz ustawy o wyborze prezydenta sprawiają bowiem, że przyspieszone wybory prezydenckie - jeśli marszałek Sejmu ogłosi je w przyszłym tygodniu - będą mogły się odbyć nie wcześniej niż w maksymalnie odległym od śmierci prezydenta RP konstytucyjnym terminie - 20 czerwca. Ogłoszenie wyborów jeszcze w tym tygodniu pozwoliłoby natomiast wyznaczyć termin pójścia do urn wyborczych np. tydzień wcześniej.
To kolejne w ostatnim czasie budzące niesmak zachowanie Bronisława Komorowskiego. Przed niespełna miesiącem, podczas prawyborczej partyjnej debaty z Radosławem Sikorskim, pytany o swój stosunek do finansowania zapłodnienia metodą in vitro z budżetu państwa Komorowski odparł, że powinno być finansowane, "ale państwo ma prawo traktować wydatek z budżetu jako swoistą inwestycję, więc na pewno nie w stosunku do wszystkich, tylko w stosunku do tych, gdzie jest szansa, że się urodzą dzieci zdrowe i będą dobrze wychowane". Marszałek Komorowski nie wyjaśnił wtedy, czy i w jaki sposób chciałby selekcjonować dzieci na te, które mogą się urodzić, a które nie. Po debacie nieudolnie tłumaczył, że miał na myśli to, by nie finansować in vitro 80-latków.
Artur Kowalski

0 Comments:

Post a Comment