Zastanawia mnie fenomen McDonalda. Ludzie uwielbiają papkę, do tego słodką zamiast świeżych warzyw. MCDonald był hitem, jak tylko pojawił się w Polsce. W końcu to pierwszy krok bliżej HAmeryki. I dziś MCDonald ma się dobrze. W programi SuperSize Me jeden Amerykanin prowadzący w miarę zdrowy tryb życia zaczyna "odżywiać się" w MCDonaldsie. Po miesiącu śniadań, obiadów i kolacji w ww. przybytku jego wyniku uległy znacznemu pogorszeniu. Lekarze stwierdzili, że ów proceder może kosztować go życie. Amerykanin uzależnił się od owego jedzenia, chciał więcej i więcej. Przybrał 10 kg bodajże wsuwając puste kalorie. Jego zdolność rozumowania i kondycja fizyczna spadły znacznie. Zaraz na początku rozpoczęcia żywienia śmieciami jego organizm się bronił. Bóle żołądka, nudności, apatia... potem przestroił się na przyjmowanie trucizny.

MCDonald ma silną kampanię reklamową, co najgorsze skierowaną nierzadko do dzieci - najmniej opornego konsumenta. Do bułek dołączane są zabawki za zezwoleniem wytwórni filmowych oczywiście. Promocja fimu - promocja żarcia. SPRÓBUJ SIĘ OPRZEĆ. Mówi się: no tak, ale zjedzona bułka raz na jakiś czas mi nie zaszkodzi. Po co jednak sprawdzać swoją wolę... od jednej się zaczyna, potem już idzie łatwo - to początek każdego uzależnienia. W UK najbardziej otyli są ciemnoskórzy, dzieci i grube Brytyjki z jakąś traumą z dzieciństwa.

Taką samą papkę w odpowiednim opakowaniu podaje nam telewizja. BigBrother kreował każdą postać w domu wielkiego brata. Potrafili zarysować odpowiednio wyraźnie zarówno wady, jak i pozytywy. Z osoby, która za dużo ziewa robiło się lenia, itd. a nam było to łatwo przyjąć bez zastanowienia.

Wiadomości w telewizji podawane są z taką prędkością, że nie jesteśmy w stanie myśleć tylko przyjmujemy kolejne hasła - kodujemy sobie mózg. Niezależnie co by nie pokazywali finałowym rozwiązaniem jest reakcja rządu. I O TO WŁASNIE CHODZI! Głównie pokazują w wiadomościach tragedie, wojnę, morderstwa... a potem podsyłają rozwiązanie - trzeba zwiększyć ochronę obywatela. Trzeba zwiększyć kontrolę dla naszego dobra.

Otóż - jak byłam w Londynie - masowo zaczęły się pokazywać informacje na temat ataków dokonywanych w szkole. Zarówno w US jak i w UK. Napadów dokonywano na nauczycielach, kolegach za pomocą noża. Nagle problem urósł do rangi priorytetowej tak, że każdy obywatel kiwał znacząco głową, że trzeba to ukrócić. No więc w 4 dni po owych wiadomościach na stacjach metra pojawiły się bramki sprawdzające żelastwo, czy oby nie jesteś szczęśliwym posiadaczem noża. Policja rozdawała ulotki o zwiększeniu kontroli, że mają prawo cię przeszukać i czy się zgadzasz. Jaki to miało impakt na mnie? Otóż czułam się dziwnie. Jak przestępca, który po dniu pracy wraca do domu i może być jeszcze po drodze zrewidowany.

0 Comments:

Post a Comment