Niby żaden z nas nie przelewa bezpośrednio pieniędzy na konto organizacji walczącej z globalnym ociepleniem i wydaje mu się, że owa walka nie uszczupla jego portfela. Tymczasem wartość nabywcza naszego zarobionego pieniądza jest coraz mniejsza. Ledwo stać nas na utrzymanie własnego podwórka, a płacić musimy na walkę z globalnym ociepleniem - obecnie nazywa się to zmianą klimatu. 

Niezależni badacze wykazują, że zmiany klimatu owszem następują - cyrkularnie, zmiennie - jak pory roku, ale nikomu nie przyszło do głowy, żeby walczyć z porami roku. Temperatura na ziemi wzrasta i potem opada. Zaznacza się to na wykresie sinusoidą. Po ociepleniu (+ kilka stopni) następuje ochłodzenie, po ochłodzeniu - ocieplenie, etc.  Pieniądze przeznaczone zatem na walkę z tym zjawiskiem, to pieniądze stracone. Gdyby w Polsce temperatura wzrosła o kilka stopni moglibyśmy hodować pomarańcze i figi. Jaki jest zatem sens zapobiegać temu?

Są materiały w sieci, które wskazują na geo-inżynierię sponsorowaną z tychże pieniędzy. Rozpylane są w atmosferę jakieś drobinki mające odbijać światło słoneczne i tworząc sztuczne chmury. Fakt ten coraz bardziej wychodzi na światło dzienne, a wpływ tego świństwa na organizmy żywe nie jest znany. Choćby z tego powodu powinno być to zakazane. NIE JEST jednak, co świadczy o eksperymentach na populacji bliskie tym z faszystowskich Niemiec i obozów koncentracyjnych. Krypto-faszyzm.  

0 Comments:

Post a Comment